Strona:Wacław Gąsiorowski - Pani Walewska 01.djvu/300

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— Czyż podobna! Ona taka dobra, tak szlachetna! Nigdybyś pani nie uwierzyła! Wszak Pepi dawniej kochał się w niej — później Krzysia... Vaubanki bałam się jak ognia, drżałam przed nią, a tymczasem, imaginuj sobie, kto nas zbliżył, kto pierwsze lody przełamał, pierwsze spotkanie ułatwił! Ona! Ona stała się mi przyjaciółką, ona powiernicą, ona moim dobrym duchem! Powiedz, czy nie pięknie z jej strony, czy nie romantyczno szlachetnie? Ona kocha, kocha, lecz spostrzega, iż kochanek stygnie, spostrzega, iż serce jego zajęła inna i, przez miłość dla niego, zapomina o własnym bólu, o własnem opuszczeniu i pragnie tylko jego szczęścia, jego szczęściem oddycha, jego szczęściem żyje!... Taką jest Vaubanka! A gdybyś pani wiedziała, jak mówi o tobie, jak troszczy się o każdą chmurkę na twem czole, ile czułości, ile rozkochania...
— Być może!
Czosnowska pokiwała smutnie głową.
— Musieli pani dziwów naopowiadać o hrabinie! Jestem pewna — ale to plotki! A najwięcej idzie wszystkim o męża, o pana de Vauban! Bardzo gładki i dorzeczny, nie można mu się było dziwić! Pepi poznał Vaubankę w Brukselli, a wówczas spodziewano się dlań nawet sukcesji po stryju! No, wobec takiej przyszłości hrabia uważał sobie za obowiązek nie przeszkadzać! I postąpił rozsądnie, z godnością — nie chciał zawiązywać przyszłości żonie!
— I pani nazywasz to godnością?!
Czosnowska podniosła swe ciemne, wypukłe oczy.
— Naturalnie! Rozumie pani, Pepi miał widoki — nieboszczyk król szczerze myślał dlań o dziedzictwie! Hrabia musiał!
— Bywają rozmaite wyobrażenia — nie umiem panią przekonać o innych i...
— Pani szambelanowa doprawdy, jakby się czuła do-