Strona:Wacław Gąsiorowski - Pani Walewska 01.djvu/133

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

wieść, że nie masz wyobrażenia o dworskiem zebraniu! Daruj, ale to boli...
Szambelanowa odwróciła głowę ku księżnie i odrzekła spokojnie.
— Nie wiedziałam, że aż tak wielką przykrość sprawię!...
Księżna obrzuciła badawczem spojrzeniem twarzyczkę pani Walewskiej i dodała łagodniej.
Kto nie ma experjencji światowej, powinien słuchać starszych!... A, mój Boże, tak by ci w szafirowem było do twarzy!...
W pani Walewskiej ozwała się nagle mimowolna za lotność.
— Więc istotnie tak strój mój razi?...
— Bezwątpienia! Chociaż... jesteś dziś bardzo dobrze — ale, jakbyś ty wyglądała! Jakbyś mogła wyglądać — a tak, niewiadomo! Talleyrand był skrzywiony! Uważałam! Wątpliwa rzecz, czy będziesz mogła być przedstawioną cesarzowi!...
— Czyż tak!? — przerwała z ukontentowaniem szambelanowa.
Księżna spojrzała surowo na bratowę.
Marie! Pamiętaj choć na Anastazego! Ach! pan hrabia Hercau!... Witam! Marie! Pozwól...
— Miałem szczęście poznać! — ozwał się hrabia, składając wyszukany ukłon. — I dlatego pozwalam sobie prosić o pozwolenie przedstawienia paniom jednego z młodych oficerów gwardji, kawalera Bertrand!...
— Proszę bardzo! — przyzwoliła księżna.
Hercau skinął na stojącego w pobliżu porucznika.
Szambelanowa uczuła na sobie wyraziste spojrzenie Bertranda, słyszała zamaszysty brzęk ostróg, odpowiedziała machinalnie na zwrócony do niej komplement i już chciała odetchnąć swobodniej, rada, że uwolniła się od pustej cere-