Strona:Wacław Gąsiorowski - Emilja Plater.djvu/234

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

proboszcza macie za nic! Wilka się radzicie, czyli prawda, że go mają z boru wyżenąć. Nie mamrotać! Niech się oczajdusza sam trzeźwi. Nie takiego bobu wart. Nie kalkulujecie! Zasadzono was do pełnej misy, a wy czego? Zgłodniałemi zębami kłapiecie... trza wam jeszcze, żeby samo do gardła wlazło, bo po łyżkę sięgnąć wam za ciężko! Piecuchy! Co?... gadaj mi zaraz, czego jeszcze!...
Tłum, na to zagajenie, mocniej się zwarł. Jegomość nie dał mu wytchnąć.
— Wiesz, czem byłeś do dziś z rana? Duszą skazkową, inwentarzem, gadziną folwarczną! A od teraz capie jeden, obywatelem zostałeś, człowiekiem, co sobie pracuje, na swojem siedzi, własną ziemię orze i własnej ziemi broni. Pan graf Cezary wszystko zaległe zmazał, wolność wam darował. Kto po dobrej chęci będzie rad mu sługować, ten się przynajmie, niby jaki cywun czyli komisarz. Naprzykrzy sobie sługowanie, tedy może do chałupy wracać, albo, gdzie oczy poniosą, drałować. Niema poddaństwa. Wolność jest... Rozumiecie dusiaccy!?...
— Sprawiedliwie, jeno...
— A uszpolscy?
— Do rzeczyś powiedział. W Uszpolach takoż nie żaden Niemiec, jeno kniaź Sapieha. Znacie pana Grotkowskiego, więc wam, co należy, wyłoży. Od teraz po całej Litwie musi być toż samo. Pod Rosieniami wszystek naród w jedną noc zeszlachciał. Co tu rozpowiadać wiele! Macie wóz i przewóz. Chcecie być duszami, chcecie, aby was, jak dotąd, niby cielęta, sprzedawano?!... Nie! Tedy brać za co kto może... inaczej, co wam pan graf darował, to wam sprawnik z asesorem odbiorą!