Strona:Wacław Bliziński - Działalność spółdzielni i organizacyj rolniczych w Liskowie.pdf/8

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

pierwszych parę lat, że było 87 procent analfabetów, a w liczbie tych 13 procent nieanalfabetów wielu było takich, co umieli tylko czytać — nieraz tylko na książce do nabożeństwa i to własnej. Jak widzimy, warunki oświaty były, jeżeli nie gorsze, to w każdym razie nie lepsze, niż gdzieindziej.
Dalej bliskość Prus, dokąd prawie połowa parafjan, przeważnie młodzież, wychodziła na zarobki. Z tych Prus na zimę przynosiła wprawdzie trochę marek, ale więcej jeszcze zgorszenia i zepsucia tak, że to wychodźtwo raczej do ujemnych zjawisk kulturalnych należy zapisać.
Następnie — stosunki tak się ułożyły, że ówczesne dwory (było ich cztery) raczej przeszkadzały, niż pomagały w pracy. Natomiast muszę koniecznie na tem miejscu stwierdzić, że dzisiaj jest zupełnie inaczej.
Wogóle ówczesne warunki były jak najgorsze. Do tego wreszcie i sam proboszcz (a mam na myśli siebie) był bez najmniejszych kwalifikacyj. Urodzony na bruku warszawskim, nie miałem prawie pojęcia o wsi. Do lat jakichś dwudziestu paru wieś polską widziałem po większej części tylko z okien wagonów kolejowych, lub znałem z powieści, z książek, a jeżeli chodzi o rolę, o wiadomości przyrodnicze wsi polskiej wogóle — zaledwie zapamiętałem coś niecoś z botaniki. Położenie więc moje, jako proboszcza, było nadzwyczaj trudne i często trzeba było tych rolniczych informacyj, zwłaszcza praktycznych, czerpać od swego furmana i to dosyć zręcznie.
Podkreślam te ciężkie warunki pracy, żeby chwiejnych zachęcić, żeby stwierdzić, że niema właściwie takiej złej placówki, na którejby roboty nie można rozpocząć i nawet nieraz z dosyć dobremi wynikami prowadzić.
Naturalnie, do tych ciężkich warunków dochodziła jeszcze jedna wielka trudność, — jeżeli szło o prowadzenie jakiejkolwiek pracy obywatelskiej; mianowicie rząd zaborczy rosyjski, który prześladował każdą pracę kulturalną, a zwłaszcza pracę wśród