Strona:W. Tarnowski - Poezye studenta tom IV.djvu/89

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

winę swoją, jak anioł upadły, co się szatanem uczuł — o! jasny jest anioł aniołem — lecz ciemniejszy anioł szatanem! Lecz cała przyszła nędza i trwoga Maryi bladły i rozpraszały się — przy tej jednej okropnej myśli, że Jehowę, którego kochała nad siły sił swoich, obraziła — i odbiegła jego głosu. — — I Symeon pod cyprysem starym na kamieniu zadumany nad smutkiem dziecięcia swego, posłyszał własne jej słowa za głośno wyrzeczone — słowa jej winy — i żal — i srom — a zadrżał w głębiach człowieczeństwa — ale po chwili w ogromnej miłości przebaczył pomyślawszy, że starcem jest — i poszedł ku Maryi Magdalenie — białym włosem głowy swojej otarł łzy dziecięcia mówiąc: Przebolałem! przebaczam Ci!... gdzie on — kto on, niech Cię pojmie Maryo! — — «Symeonie! Symeonie!... daj mi się ukryć w piekła podziemne przed wzrokiem twoim — przed ojczyzną twoją — daj mi się wikłać w sieć u włosów moich, winy!... ojcze!... ty coś mnie tak kochał — pieścił nad źrenicę oka twego... przeklętam!... ojcze!... jego wrzak był chytry — a podle uwiódł litość moją — a jego ramię było pieszczące z razu jak powój — a potem silne, żelazne, zimne — przemocne!... on mi mówił o zrównaniu i wspólności — o śnie jakimś straszliwym — i o przyszłości naszej — o przyszłości narodów — i zaplątał me serce jak muchę w sieć piorunową słów — a ramiona moje zaplątał............ w togę!

Toga! Toga! Toga!...

zaryczał Symeon jak lew pustyni — toga!... w mym domu porwał ramiona córki bladej — i wstrząsłszy je piorunem — oczyma patrzył chwilę w oczy jej trwożne — przebódł ją spójrzeniem i rzekł toga! i jękła cicho jakby usypiała — i puścił ją na ziemię — a siną cierpieniem zarzucił płaszczem swoim białym — i zgrzytając toga! odwrócił oczy — i oczy wzniósł ku niebu — i spójrzał w błękity Jehowy — i Jehowie rzekł Toga!... i porwał na ręce cierpiącą Maryę Magdalenę — i wyniósł jak dziecię na podwórze domu swego — a kładąc na ziemi — nierzucając jej o głazy — rzekł łkając już tajemnie Toga!... zdrajca dziecię... i wyciągnął ramiona nad udręczoną niewiastą młodą jak do błogosławieństwa i rzekł Toga! — i przeklął — a