Przejdź do zawartości

Strona:W. Tarnowski - Poezye studenta tom IV.djvu/49

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
LXXXIV.

Ach! ... lecz przerażon – bolejąc z tem ciałem,
Co się na ręku moim niemo gięło –
Gdy – od uścisku – mojego zginęło...
Ha!... więc ja siły odzyskać musiałem...
Włosy odrosły ... próbuję – ha! ... całem
Sercem się dziko, tygrysio zaśmiałem,
Część pęt stargałem a więc w tajemnicy –
Umilkłem – aż mnie wywiodą z ciemnicy!...

LXXXV.

«Piorunujący dzikich zemst aniele!
«Co czoło składasz na skalistych górach
«W wieńcu płomieni – ty o czarnych piórach
«Na wozie wichrów – łón , jadący w chmurach,
«Nieznany gwiazdom, niewidziany w ciele,
«Aż zrozpaczony naród albo człowiek
«Dostrzeże ciebie ślepotą swych powiek
«O! bądź ty przy mnie! Bądź! na chwil niewiele!

LXXXVI.

«Do ciebie prężę bezskrzydłe ramiona
«O! roznamiętnij się! w miłość Samsona!»
I roznamiętnił się ku mnie miłością.
Stał się kochanką!... o! najmilejszą moją!...
Ducha mi własną opancernił zbroją,
O tarczę jego dzwoniłem z zazdrością
I wzrósłem jako skała, której piorun czoło
W ognisty wieniec lasów zapali wesoło!...

LXXXVII.

<poem> ............ ............ ............ ............ ............ ............