Strona:W. Tarnowski - Poezye studenta tom IV.djvu/122

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Tam w siebie spójrzyj twą źrenicę smutną
Dusza wróć w niebo, z kąd zbiegłaś pokutną I...
Spójrzałam na dół — i w puszcz nieme głębie
Runęłam z góry!... Jak skrzydła gołębie,
Zniosły mnie myśli... brodzę w mech i w piaski
Dokoła dziko... skały w niebo dążą
Z skał leci strumień na skały... i w blaski
Słoneczne grając w świat bałwany dążą
Idźcież w świat, idźcie! ja powracam z świata —
O! ramionami bym was zatrzymała!
Powiem wam jaki świat — powiem me lata...
Falo, stój chwilę — ty u źródła biała
Póki u źródła!...
Fala poleciała,
Goniąc za falą — i znikła w oddali.
O niepowróci myśl — ta siostra fali!
I bieżąc dalej — słyszę ryk boleści,
Co wtórzą skały głusząc szmer strumienia —
Idę — za głosem dzikich bolów wieści
To lew u wchodu jaskiń krew broczący
Tarzał się z bolu, gryzł głazy, pieniący,
I grota była — pełna rozryczenia...
Zbliżam się, spójrzał w oko w swej wściekłości
I zamilkł —
Strzała tkwiła w jego czole
Wyrwałam pocisk — a zwierzę w radości
Do nóg mi pełza — snać ustały bole,
Bo liże nogi me w dzikiej wdzięczności!
Objęłam w ramię tę grzywę wspaniałą,
Ze mną zwierz dziki pieścił się jak dziecię
Patrząc mi w oczy źrenicą zuchwałą —
O! tak mi w oko niespójrzał — nikt w świecie!
(Piękna być muszę! raz ostatni pomyślałam,
Gdy z królem dzikich pustyń jak z dzieckiem igrałam — )
Pojrzę — a przy nim krwawa kość leżała —
Wśród kwiatów trupia głowa!... o! ta strzała
Na swoją zgubę z łuku wyleciała!
Nad nią się cicha lilia pochylała!