Strona:W. Tarnowski - Poezye studenta tom IV.djvu/109

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

W ciemności jakich ciemności nieznają, ukryj się o duszo moja — i w skrzydeł twoich cień otul smętność oblicza twego. ❋
Boleści moja namiętna szalona! dziko wyjąca — z rozkosz cichą rzucam się w objęcie twoje. ❋
Pieśniany krzyku duszy mojej, uleć ptakiem wieczności w niebiosy. ❋
I konaj perła rozbryzniętych fal życia. ❋
Nieskończoności! nieskończoności! witaj. ❋
A ty tylko świeć mi do końca w ciemnościach, o lampo serca mego. ❋




I poszła. — — —
I pocałunku złożyć nieśmiała, ale do arfy usta przykładając, arfę złożyła na trumnie Sary — i rzekła całując trumnę Symeona — oto idę w puszcze, śpijcie spokojnie kości szczęśliwe — a nietknę tej arfy, póki niewstajniesz i niewręczysz mi jej matko moja — a ty niezwrócisz pocałunku ojcze mój... a teraz w puszczę — w puszczę — biada młodości mojej!... A głazy grobów powtarzały biada! a kiedy szła cicho nad groty innych Rodzin Judei, z dołu jaskini słyszała drżące głosy — słabsze to silniejsze, co jak dźwięki arf dwunastu ku niej płynęły — a ona widziała światło przez głazów szczeliny — i każde słowo ustami powtarzała...

CHÓR DWUNASTU GŁOSÓW.

Amen! Amen! Amen! chwała mistrzowi naszemu — albowiem zwyciężył noc grobów — chwała jemu na wieki!...

GŁOS PIERWSZY.

Wierzę w Boga ojca wszechmogącego — stworzyciela nieba i ziemi. —

GŁOS WTÓRY.

I w Jezusa Chrystusa — syna jego jedynego!... Pana naszego.