Strona:W. M. Thackeray - Targowisko próżności T3.djvu/91

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
87

szczęśliwszy dzień w tygodniu, Ojciec prowadził go do teatru, albo jeżeli sam nie mógł, posyłał ze służącym. Z jakiemże zająciem słuchał opowiadań malca o wszystkich zajściach szkolnych, o bitwach z towarzyszami staczanych! Wkrótce ojciec był obeznany z nazwiskami wszystkich nauczycieli i uczniów tak dobrze jak sam Rawdonek. Czasem zaś malec dotykał w rozmowie tak ważnych kwestji, jak gramatyka łacińska; wówczas to ojciec starał się okazać synowi że ten przedmiot nie jest mu zupełnie obcy.
— Pracuj, moj synu — mówił do niego z powagą. — Na świecie ten tylko ma jakąś wartość, kto pracuje; pamiętaj że tylko przez pracę można dojść do czegoś.
Pogarda, z jaką mistess Crawley traktowała męża, stawała się z każdym dniem widoczniejszą
— Rób co ci się podoba... idź na objad dokąd chcesz.. pij sobie piwo lub dżin w kawiarni, jeśli nie wolisz wisieć przy lady Joannie... to mi wszystko jedno, tylko nie wymagaj tego żebym sobie krew psuła z powodu tego dziecka. Ja muszę się zajmować twojemi interesami i za ciebie myśleć, jeżeli ty sam tego nie umiesz. Do czegóżbyś już doszedł i coby dziś z tobą było gdybym cię była zostawiła własnym twoim siłom? Jakżebyś wyglądał w świecie, powiedz mi proszę, gdybym na ciebie uważać i tobą kierować przestała?
To pewna że we wszystkich salonach, odwidzanych przez Rebekę, bardzo mało zajmowano się biednym Rawdonem, a zwykle zapraszano ją samą tylko, nie prosząc męża. Zdawałoby się teraz że mistres Rawdon zawsze tylko w wielkim świecie żyła, a kiedy zdarzało