Strona:W. M. Thackeray - Targowisko próżności T3.djvu/67

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
63

dzieńcom w lakierkach, w rękawiczkach i w szaliku niepokalanej białości; tym mężom ze złoconemi guzikami przy fraku, z postawą szlachetną i wyniosłą; tym jasnowłosym, nieśmiałym, różowym dziewczynkom; tym szanownym i majestatycznym matronom, połyskującym blaskiem brylantów. Dawne przyjaciółki Becky pożerały ją okiem nienawistnej zazdrości, podczas kiedy nasza heroina sama przed sobą wyznawała że już zupełnie swe pragnienia zaspokoiła.
— Wielebym za to dała — mówiła do siebie — żebym się mogła od tych nudnych stosunków uwolnić. Wolałabym, doprawdy, być żoną pastora i uczyć bezpłatnie w szkółce niedzielnej, albo też jeździć z pułkiem jako wiwandjerka, a nawet skakać na linie w krótkiej spódniczce, aniżeli włóczyć się po tych salonach.
— I ręczę za to że w tym ostatnim wypadku nie brakłoby widzów, powiedział lord Steyne śmiejąc się.
Becky miała zwyczaj zwierzać się otwarcie przed lordem z swego przesytu i znudzenia, co go nieraz do szczerej wesołości pobudzało.
— Rawdon — mówiła dalej Becky, przechodząc na pole fantastyczno-humorystycznych obrazów — Rawdon byłby świetny w roli koniuszego albo mistrza ceremonji, który zawsze stoi w środku cyrku w długich butach, w surducie zapiętym pod szyję na jeden rząd guzików, i klaszcze ogromnym biczem. Wszystkie ma do tego potrzebne przymioty; kształty zaokrąglone, chód ciężki, postawę i ruchy wojskowe. Kiedy byłam młodą, pamiętam doskonałe jak mnie mój ojciec wziął z sobą na jarmark do Brookgreen; powróciwszy ztamtąd przy-