Przejdź do zawartości

Strona:W. M. Thackeray - Targowisko próżności T3.djvu/45

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
41

— Teraz — pomyślała sobie Becky — nie mam powodu obawiać się tej kobiety.
Lady Bereacres zamieniła z córką spojrzenie, w którem się malowało uczucie grozy i gniewu, podeszła do stolika i otworzyła album, którego karty zaczęła przerzucać nadzwyczaj szybko.
Wejście do salonu szlachetnego magnata z nad brzegów Dunaju wprowadziło język francuzki do rozmowy. Lady Beacres i inne damy spostrzegły nie bez przykrości że mistress Crawley władała tą mową lepiej aniżeli one, z większą łatwością i wdziękiem. Becky znała w 1816 i w 1817 roku niektórych magnatów węgierskich służącyc hw armji państw sprzymierzonych; wypytywała się o tych swoich dawnych przyjaciół z widoczną troskliwością. Szlachetny magnat wyobrażał sobie że musi to być osoba najwyższej dystynkcji i dobrego tonu. Przechodząc do sali jadalnej książę i księżna pytali lorda Steyne o nazwisko tej damy, która tak pięknie mówi po francusku.
Cztery wymienione dopiero osoby na czele kolumny przeszły do sali jadalnej, a całe towarzystwo poszło za ich przykładem. Nie będziemy wymieniać potraw, zostawiając każdemu czytelnikowi swobodę ułożenia spisu objadowego swego gustu.
Becky zrozumiała dobrze iż najkrytyczniejsza dla niej chwila będzię po obiedzie, kiedy damy zostaną same.
W samej rzeczy położenie jej stało się niezmiernie trudne; lord Steyne miał wielką słuszność utrzymując że obcowanie z kobietami, które się uważają za coś wyższego, nie może być bardzo przyjemnem. Nie ma