Przejdź do zawartości

Strona:W. M. Thackeray - Targowisko próżności T3.djvu/343

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
339

— Ja chcę go pożegnać — wołał Zorż, stukając nogą o posadzkę.
— Oddaj mu to, proszę cię — rzekła ze wzruszeniem Becky, wtykając bilecik chłopcu do ręki.
Zorż zbiegł ze schodów i przeleciał ulicę z szybkością błyskawicy. Willjam był już w powozie, pocztyljon zacinał konie, ale malec wyskoczył na stopień powozu i rzucił się majorowi na szyję. Widać było przez okno jak go zasypywał pytaniami i jak w końcu oddał mu bilecik. Major uchwycił papier drżącą ręką, ale spojrzawszy na pismo, zmienił nagle wyraz twarzy, podarł bilecik na drobne kawałki, które wyrzucił przez okno powozu i uściskał raz jeszcze Zorża. Biedny chłopiec przy pomocy Franciszka zlazł ze stopnia powozu i tarł sobie oczy patrząc na powóz, Franciszek usiadł na koźle, pocztyljon klasnął z bicza i konie ruszyły. Dobbin zwiesił głowę na piersi i nie patrzył nawet kiedy powóz toczył się pod oknami Amelji Zorż został na ulicy zanosząc się od płaczu, wśród ludzi, którzy mu się ciekawie przypatrywali.
Służąca Amelji słyszała płacz Zorża przez całą noc, nosiła mu cukierki i słowa pociechy ale napróżno! Dziecko było niepocieszone.
A Emmy? Emmy uważała że spełniła to, co było świętym jej obowiązkiem. Zresztą czyżby wizerunek Jerzego nie mógł chmur na jej czole rozprószyć?

ROZDZIAŁ OSTATNI.
Narodziny, śluby i pogrzeby.

Pomimo silnego postanowienia żeby serce biedne-