Strona:W. M. Thackeray - Targowisko próżności T3.djvu/214

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
210

rannie ten fortepian zachowałaś. Obawiałem się właśnie że pani zupełnie o niego dbać już nie będzie.
— To jest może jedna z najdroższych dla mnie pamiątek na świecie, odpowiedziała mistress Osborne.
— Czy doprawdy? — zapytał Dobin.
Jakkolwiek major niegdy nie mówił o tem że for tepian był przez niego kupiony, zdawało mu się jednak że Amelja nie mogła nie wiedzieć komu zawdzięcza zachowanie tej pamiątki.
Już chciał rzucić pytanie, które miał tyle razy na ustach, kiedy Amelja dodała:
— Cóż w tem dziwnego; czyż nie on dał mi ten fortepian?
— Ah! nie wiedziałem — odrzekł major widocznie zmieszany.
Emmy nie zauważyła z początku ani zmieszania majora, ani dziwnego wyrazu, jaki twarz jego przybrała; ale kiedy później przypomniała sobie to wszystko, po krótkiej rozwadze przyszła do smutnego przekonania, że to nie Jerzy — jak sobie wyobrażała zawsze — ale Willjam ofiarował jej fortepian. Więc to, co przez tyle lat było dla niej najdroższym skarbem, jedyną po Jerzym spuścizną, nie pochodziło od tego, kogo nad życie kochała. Ileż to razy fortepian ten odzywał się do niej smutno, żałośnie, kiedy z myślą o Jerzym i ze łzami w oczach siadała przy nim ażeby dźwiękami wskrzesić umarłą dla niej przeszłość. Pamiątka, wczoraj jeszcze dla niej tak droga, dziś już w jej oczach nie miała żadnej wartości. W parę dni po tem smutnem odkryciu ojciec Amelji prosił ją żeby zagrała, ale Ame-