Strona:W. M. Thackeray - Targowisko próżności T3.djvu/192

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
188

— Bardzo mam mało czasu — powiedział znowu major — wieczór mam także zajęcie ważnemi interesami, a jednak chciałbym mistress Osborne zobaczyć. Możeby miss Polly zechciała mi wskazać drogę...
Miss Polly przyjęła tę propozycję z prawdziwem zadowoleniem. Znała ona dobrze nie tylko drogę, ale nawet i ławkę ulubioną starego, na której odpoczywał, bo nieraz towarzyszyła mu w tych przechadzkach zastępując Amelję gdy ta do Russel Square wychodziła. Polly pobiegła prędko na górę, a po kilku chwilach zeszła w kapeluszu używam tylko na uroczyste święta, włożyła przytem żółty szal i broszkę matki ze szkła kolorowego, żeby się przy majorze dobrze wydawać i wstydu mu nie zrobić.
Major w granatowym surducie — jak już mówiliśmy i w rękawiczkach z łosiowej skóry, podał rękę młodej dziewczynce i oboje wyszli spiesznie na ulicę. Miss Polly była zasypaną tysiącami pytań o Amelji, a major czuł się przy swojej towarzysce wolniejszym od trwogi, jaka go przejmowała na samą myśl widzenia się z Amelją. Poczciwy Dobbin strapiony był wiadomością że biedna matka musiała się z dzieckiem rozłączyć. Zapytywał ciągle czy Amelja bardzo silnie ten cios uczuła, czy mogła często dziecko swoje widywać, czy pan Sedley miał dostateczne środki do zaspokojenia wygód jakich wiek podeszły wymaga? etc... etc... Polly starała się na każde z tych zapytań dać majorowi zadowalniającą odpowiedź.
Tak więc wśród ożywionej postępując rozmowy, major i miss Polly spotkali młodego człowieka bladej