Przejdź do zawartości

Strona:W. M. Thackeray - Targowisko próżności T2.djvu/279

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
275

mi że już jestem za stary dla tak pięknej kobiety jak Glorwina.
Potem wszystko znowu szło po dawnemu; major towarzyszył Glorwinie na przechadzce konnej, przepisywał jej śpiewy, wiersze w albumie i był jak zawsze uniżonym sługą. Prawda że młodzi wojskowi w Indjach — jeżeli nie lubią polowania, gry, fajki i butelki — nie mają innego sposobu przepędzenia czasu.
Pomimo usilnych nalegań żony i jej siostry, pułkownik O’Dowd stanowczo odmówił ich żądaniu, żeby zapytać majora jakie ma zamiary względem Glorwiny. Obie te panie sądziły że kategoryczne postawienie kwestj położyłoby koniec męczarniom niewinnej panienki dręczonej niepewnością. Stary żołnierz za nic nie chciał dać się wciągnąć do spisku i zawsze odpowiadał:
— He, na honor, major przecie nie jest dzieckiem i wie dobrze co robi i co chce robić; gdyby pragnął żebyś była jego żoną, potrafiłby cię o to poprosić.
Czasem zaś zaprawiał swoje argumenta tonem żartobliwym, i mówił że major zapewne napiszł do mamy, bo jest za nadto jeszcze młody żeby podobnie stanowczy krok bez jej pozwolenia przedsiębrać. Dzielny Mick nie tylko niechciał być ślepem narzędziem w rękach kobiet, ale nawet zagaił raz poufną rozmowę z majorom i ostrzegł go żeby się dobrze trzymał i miał na ostrożności.
— Pilnuj się, pilnuj, majorze — mówił — te panie przygotowują jakieś manewr ostateczny; widziałem jak moja żona odebrała z Europy pakę, z której wyjęła dwie suknie: jedna z nich, z różowego atłasu, była