Strona:W. M. Thackeray - Targowisko próżności T1.djvu/49

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
45

w kłopot wprowadzać? rzekła Rebeka, gdy wszyscy schodzili się na obiad.
— Chciej mi pani wierzyć — odparł Józef — że ja bym za nic w świecie nie odważył się zrobić pani jakiejkolwiek przykrości.
— O! nie, ja wiem że pan nie chciałbyś robić tego coby mi przykrość sprawiało.
Wymawiając te słowa, uścisnęła z pewnym wdziękiem dłoń pana Józefa, natychmiast jakby przerażona cofnęła drobniuchną rączkę i spojrzawszy w oczy Józefowi spuściła nieśmiało głowę. Serce Józefa zadrgało żywszem tętnem na ten powód życzliwości, pochodzący od naiwnego dziewczęcia, które z tak nieporównanym wdziękiem zdradziło swoje uczucia.
Ten postępek Rebeki — powiedzmy otwarcie — był może za śmiały; toż samo każda z czytelniczek posiadających wiele taktu pomyśli i naszą heroinę potępi. Ale nie zapominajmy że Rebeka musiała sama sobie wystarczać, liczyć tylko na siebie. Jeżeli kobieta tak jest ubogą że sług opłacić nie może, to musi sama zamieść swój pokój, gdyby nawet była największą elegantką. Również młoda osoba, niemająca matki, która się swataniem zajęła, musi przyjąć na siebie cały ciężar tych interesów.
Wielkie to szczęście że takie wypadki do wyjątków należą, bo gdyby kobiety same swoim losem częściej się zajmowały, kto wie czy znaleźlibyśmy dosyć mocy żeby się im opierać? Niech nam tylko okażą najmniejszą sympatję, a już do nóg im padamy. Starzy czy młodzi, szpetni lub nadobni, wszyscy jesteśmy jedna-