Strona:W. M. Thackeray - Targowisko próżności T1.djvu/326

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
322

sypialni, którą zajmowała potem siostra cesarza Aleksandra, włożyła prędko szal i kapelusz i przechodząc znowu przez salę jadalną, rzekła do męża:
— Jakto? więc ty nie jedziesz ze mną?
Jerzy dał odmowną odpowiedź, nie ruszając się z miejsca; biedna kobieta spojrzała na niego z łagodnym wyrzutem, a kiedy lokaj Osborna oznajmił że powóz czeka już na dole, zeszła smutnie po schodach w towarzystwie kapitana i wsiadła do powozu. Lokaj Jerzego szepnął woźnicy że powie mu dokąd ma jechać gdy się trochę od hotelu oddalą, bo w obec galonowanej służby nie śmiał wymawiać tak skromnego i nieznanego adresu.
Dobbin odszedł do siebie, a w drodze myślał o tem jakby mu było przyjemnie znaleść się w powozie obok Amelji. Jerzy był widocznie innego zdania; bo po odjeździe żony poszedł do teatru, zostawiając uśpionego Józefa Sedley, który się późno w nocy obudził i kazał się odwieść do domu, gdzie pozwolił się włożyć do łóżka.
W skromnem mieszkaniu pani Sedley łzy radości potokami płynęły. Biedna, stęskniona matka wybiegła do bramy na spotkanie córki, której ukazanie się wielkim nabawiło kłopotem pana Clapp, w szlafroku polewającego róże w ogródku. Uciekając w popłochu Clapp zawadził nos w nos o grubą dziewczynę, która leciała z kuchni dla powitania dawnej panny Amelji.
Matka i córka przez dłuższy czas ani słowa do siebie wymówić nie mogły; pan Sedley nawet był głęboko wzruszony i mocno Amelję przyciskał do serca.