Strona:W. M. Thackeray - Targowisko próżności T1.djvu/292

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
288

komisant, kiwając głową. — Nasz pryncypał nie łatwo daje się ułagodzić.
Upewniwszy się że Szopper będzie go uwiadamiać o każdym wypadku, tyczącym się tej sprawy, Dobbin wrócił do siebie smutny i zamyślony.
Przenieśmy się teraz do Russel-Square. Była to godzina objadowa. W sali jadalnej cała rodzina siedziała już przy stole, ale nikt nie śmiał przemówić na widok gniewnego i surowego oblicza pana Osborna. Ciszę ponurą, przerywał tylko kiedy niekiedy brzęk szkła i porcelany. Miejsce Jerzego było niezajęte. Fryderyk Bullock, który był także na objedzie, zmuszony był miarkować swoją radość; służący chodzili na palcach, a wszyscy w ogóle wyglądali niecierpliwie końca objadu.
Chwila upragniona nadeszła. Pan domu podniósł oczy na obecnych, zatrzymał wzrok na miejscu opróżnionem i rozkazał zdjąć nakrycie przeznaczone dla Jerzego. Potem odtrącił nogą swoje krzesło, wymówił jakieś w niezrozumiałych wyrazach przekleństwo i odszedł do swego pokoju. Gabinet pana Osborna znajdował się obok sali jadalnej. Nikt z domowych nie miał prawa wchodzić do tego przybytku, gdzie znajdowały się dwie duże szafy z książkami i fotel czerwonym safjanem pokryty. Od pierwszego stycznia do ostatniego grudnia żadna ręka świętokradzka nie poruszała książek na pułkach, nikt z członków rodziny nie odważyłby się dotknąć tam czegokolwiekbądź za żadne skarby świata. Gospodarz domu zamykał się czasem w swoim gabinecie w niedzielę rano, kiedy chciał czytać gazetę a nie miał ochoty iść do kościoła. Wieczorem zaś jeżeli