Strona:W. M. Thackeray - Targowisko próżności T1.djvu/247

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
243

ale my wcale nie pragniemy widzieć palmy męczeńskiej w ręku czcigodnej mistress Butte Crawley. Doktor Squills i ja staraliśmy się zbadać dokładnie stan chorej z najżywszą, wierz mi pani, troskliwością. Jej osłabienie i stan nerwowy jest wynikiem wstrząśnień moralnych, tym nieszczęśliwym wypadkiem wywołanych...
— Oh! ten złoczyńca skończy na szubienicy! — zawołała mistress Butte jakby w proroczem natchnieniu.
— Głębokie wzruszenie moralne podkopało organizm wątły naszej pacjentki, kiedy szczęśliwem zrządzeniem losu pani przybyłaś prawdziwie jak anioł opiekuńczy, żeby czuwać nad chorą i nieść ulgę w jej cierpieniach. Jednak zgadzam się z doktorem Squills na to, że dłuższe trzymanie chorej w łóżku może raczej złe niż dobre sprowadzić skutki. Wierz mi pani, naszej chorej potrzeba powietrza, zmiany miejsca i rozrywki. Bez tego nerwy jej będą coraz więcej rozdrażnione i hypohondrja musi się rozwinąć w całej sile. Spokój, swoboda, wesołość, oto są najlepsze lekarstwa z mojej apteki. Namów ją pani żeby wstała z łóżka, przejechała się powozem, a wówczas zobaczysz pani że rekonwalescentka siły odzyska, a pani rumieńce powrócą.
— Ale pan zapominasz o tem, że wyjeżdżając na spacery miss Crawley może spotkać swego niegodnego synowca i wspólniczkę jego zbrodni. Takie spotkanie mogłoby ją o śmierć przyprawić! Nie, panie Clump, ona nie powinna wyjeżdżać, i dopokąd ja sama nad nią czuwam, to na to nie pozwolę. Co zaś do mego zdrowia, to je chętnie złożę w ofierze na ołtarzu świętych, jakie mam względem niej, obowiązków.