Strona:W. M. Thackeray - Targowisko próżności T1.djvu/21

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

czasie: „Niech żyje Bonaparte!“ było toż samo co zawołać: „Niech żyje Lucyper!“
— Czy możesz żywić w sercu tak brzydkie uczucia jak nienawiść i zemsta?
— Jeżeli zemsta jest złem uczuciem, to nie można zaprzeczyć że spoczywa w naturze ludzkiej, odparła żywo Rebeka, a ja nie jestem aniołem.
Ostatnie słowa Rabeki były niezaprzeczenie prawdą.
Miss Sharb, jak się z tej rozmowy okazuje, zawdzięczała niebu że się ujrzała oswodzoną od osób, ku którym czuła głęboką nienawiść, i że mogła czasem postawić swych nieprzyjaciół w przykrem i kłopotliwem położeniu. Nie są to zbyt słuszne, ani zbyt chwalebne powody do wdzięczności; możnaby nawet bez wahania się twierdzić że wdzięczność z takich wypływająca pobudek, nie znajdzie wstępu do serca otwartego dla uczuć ludzkich i szlachetnych.
Miss Rebeka nie miała nic słodkiego, nic ujmującego w swoim charakterze. Jeżelibyśmy mieli wierzyć jej skargom i sądom, głęboką mizantropją nacechowanym, to nie było nikogo, coby jej nie uchylił lub nie pokrzywdził. Nam się jednak zdaje że ci, co chcą uchodzić za nieszczęśliwe ofiary całego świata, mają po większej części to, na co zasługują. Świat to zwierciadło, odbijające wiernie rysy każdej osoby. Jeżeli zmarszczysz brwi patrząc nań, to ci odpowie również ponurem; uśmiechnij się, a znajdziesz w niem dobrego i wesołego towarzysza. Uwaga to dla młodych, byleby z niej korzystać chcieli.
Jeżeli więc miss Sharp była rzeczywiście zanied-