Strona:Włodzimierz Bzowski - Nie rzucim ziemi zkąd nasz ród.pdf/16

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Wielkie dzieło pomocy dla najbiedniejszych, to sprawa przedewszystkiem bratniego miłosierdzia, ale także i chęci zachowania dla wolnej Polski odrodzonych przez cierpienie dla niej, dojrzałych wiekiem rodaków, lub też zwłaszcza dzieci, które są szczególnie narażone przez wojnę. A druga sprawa — ta najważniejsza dla przyszłości Polski? Z jakąż radością czytamy dziś wieści nadchodzące z kraju, a mówiące nam o tym powszechnym wielkim porywie w dziele szerzenia oświaty! Wśród ciężkich dni wielkich trosk o chleb powszedni nasi rodacy budują fundament pod gmach narodowej pomyślności. Wciąż czytamy o powstawaniu nowych szkół rozmaitego stopnia i zakresu nauki, o różnych stowarzyszeniach oświatowych, które rozwijają coraz żywotniejszą działalność. Dnia jednego się nie traci! Tak się naród wśród znojów wojennych przygotowuje na spotkanie wielkiego dnia wolności! Bowiem rozumie, że za politycznem zerwaniem więzów, które ma zapewnić mu obecna wielka wojna, musi pójść niezwłocznie wytężona i rozumna, twórcza praca ogółu. Tylko oświata powszechna może to sprawić.
I my tutaj na tułaczce, jako część narodu polskiego, nie sprzeniewierzyliśmy się pracy narodowej. Nasze naczelne stowarzyszenia wiele trudu poświęciły zapewnieniu dla dziatwy polskiej nauki. Nie wszystkie dzieci mogły być objęte tym błogosławionym w swych skutkach wysiłkiem, ale to przecież jest ponad możność obecnych warunków.
Polska w czasie swoich smutnych dziejów stu kilkudziesięciu lat ostatnich tem się może wykazać, że ilekroć miała możność bardziej swobodnego działania —