Strona:Władysław Stanisław Reymont - Z pamiętnika.djvu/252

    Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
    Ta strona została uwierzytelniona.

    pastwiskach, to śpiew pastuchów na łąkach leciał po rosach.
    A potem mrok, cisza i senność.
    Tylko bzy zaczęły mocniej pachnieć i słowiki po gąszczach śpiewały czarowny hymn nocy wiosennej — hymn miłości.