Strona:Władysław Stanisław Reymont - Rok 1794 - Ostatni sejm Rzeczypospolitej.djvu/400

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

ści, kto zaś tego nie czuje, temu spełnienie powinności godzi się nawet nakazać!
— Godzi się nawet przymusić! — ozwał się mocno ks. Meier — a opierających się woli powszechnej trzeba wytracić, jako wrogów ludzkości. Tak czynią rewolucyoniści francuscy, a w skutkach osiągnęli zwycięstwo cnoty i rozumu nad egoizmem, ludzkości nad tyranią. Wola narodu stanowi prawa. Na naszych sztandarach winno być napisane: »Qui non est nobiscum, est contra nos«!
— Kto nie z nami, ten przeciw nam! — przywtórzyli socyusze z zapałem.
— Szanować opinie drugich jest powinością rozumu — zauważył Działyński, popierany przez umiarkowańszych, lecz ks. Meier zakrzyczał namiętnie:
— Veto, protestuję. W tem właśnie źródło polskiej anarchii: szanowanie cudzych a sprzecznych opinii wiedzie do lękliwego baczenia na drugich, do wyrozumiałej pobłażliwości nawet oczywistym zdradom i wrogom. I biskup Kossakowski wyznawa opinie polityczne, i król je wygłasza, i targowiccy hersztowie w imię swoich opinii wydali kraj nieprzyjacielowi. Mamyż ich opinie szanować i uważać? Nie, precz z tem! niema być tolerowanych w Polsce opinii nad opinie, prowadzące do podźwignięcia Rzeczypospolitej na zasadach równości, wolności, braterstwa i niepodległości...
Działyński, aby nie zaogniać antagonizmów, nie replikował, a zwrócił się do Amilkara Kosińskiego, który opowiadał o Prozorze i Polesiu.
— A najdziwniejsze, jako pomiędzy Poleszukami