Strona:Władysław Stanisław Reymont - Rok 1794 - Ostatni sejm Rzeczypospolitej.djvu/21

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— Waszmość z pod jakiej chorągwi?
Dziwił się jej przenikliwości, odwłócząc jednak odpowiedź.
— Poznaję żołnierza pod każdem przebraniem i nigdy się nie pomylę. I jakąż szarżę waszmość piastuje? — napierała.
Zbywał ją krotochwilnem kluczeniem, gdy Woyna znowu zaszeptał:
— Uprzedzam cię, jako te lube i obszerne terytorya, dające tak słodkie intraty, są już cum boris, lasis et graniciebus w chwilowej arendzie.
Parsknął na zakończenie wesołym śmiechem.
Podkomorzyna ściągnęła brwi sobolowe, podejrzliwie nastawiając uszy, obciążone olbrzymimi dyamentami, ale na szczęście powstał znaczny rumor, gdyż ukazał się imć Borowski, a za nim biało przybrana kohorta kuchcików, dźwigająca potężne srebrne półmiski, wazy brzuchate, rondle i blaty, okryte wonnemi parami; zaś drudzy, w zielonych, strzeleckich kurtach, ciągnęli z winami we flaszach, konwiach, dzbanach starożytnych i omszałych gąsiorach, poznaczonych na lakach czarnymi krzyżykami; trzeci, w ponsowych frakach, białych pończochach i z utapirowanemi perukami, nieśli pozłociste puzdra, pełne likworów, zaprawnych wódek i smakowitych antypastów na przegryzkę; a w ostatku jawili się olbrzymi pajucy i stanęli za krzesłami w karnym ordynku z ręcznikami na podorędziu. Imć Borowski, jako wódz wielce sprawny w swem dziele, dał niemy znak i rozpoczęła się uczta.