Strona:Władysław Stanisław Reymont - Rok 1794 - Nil desperandum.djvu/411

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— Tak. Jak można było zakładać jakiebądź nadzieje na sojuszach z nimi! Zaiste, związek taki widzę związkiem baranów z głodnymi wilkami. Exemplum Zubow: zali on w swoich niecnych postępkach nie daje doskonałego obrazu ich oświeconej społeczności? Rodzaj to niewolniczy z przyrodzenia i niezdolny nawet pojmowania wolności. Twoja sprawa jest moją, nie spocznę, dopóki ten galant nie weźmie słusznej zapłaty — zakończył.
Wrócili między rozbawione tłumy. Właśnie w sali tanecznicy byli uczynili szeroką ulicę, bowiem zaczynała się »przepióreczka«. Ceśka przytaiła się gdzieś w ciżbie, zaś Rogowski przyśpiewywał rozgłośnie:

»Uciekła mi przepióreczka w proso,
A ja za nią nieboraczek boso;
Trzeba mi się pani matki spytać,
Czy pozwoli przepióreczkę chwytać«.

I rzucił się w rozpląsanej gonitwie, niby srogi wilk za wystrachaną sarną, umykającą jego pazurów, jak cień migotliwy. Kapela rznęła siarczystego mazura, że same nogi ponosiły.
Na świecie uciszyło się zupełnie, mroźne niebo wyiskrzało się gwiazdami i niezmierny spokój nocy obtulał ziemię, jeno dwór Grabowski, wśród rozmiotanej zamieci tańców, śmiechów i nieustającej wrzawy, huczał burzą beztroskliwej, szczerej wesołości.
Nawet miecznik, porwany szalonem tempem za-