Strona:Władysław Stanisław Reymont - Rok 1794 - Nil desperandum.djvu/264

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

brzegach, spotkali gromady ciągnące na »Święto Rozumu«. Przy Notre Dame pomimo nieustającego deszczu, zbierały się niezliczone tłumy, zaś w samym kościele, panował już niezmierny ścisk. Główną nawę wypełniały długie trybuny, na których zasiadły Sekcye Paryskie, Komuna, Konwent i wszystkie władze republikańskie z Robespierrem na czele. W transepcie kościoła, ponad morzem głów, pik i chorągwi, widniała skalista góra sztucznie uczyniona, na niej wynosiła się greckiego porządku świątynia z napisem na frontonie: »Filozofii«. Pod przejrzystą kolumnadą nakrytą złotemi blachami, dźwigał się marmurowy ołtarz »Rozumu«, za całą ozdobę miał jeno w pośrodku zatkniętą pochodnię »Prawdy«.
Na znak Chaumetta, ceremoniarza uroczystości, zagrzmiała kapella ukryta na galeryach, i wraz z poza świątyni, ze skalistych szczelin, jęły się wysnuwać girlandy cudnych dziewic, przybranych w białe tuniki przepasane czerwonemi szarfami, dębowe wieńce miały na głowach i w rękach zapalone pochodnie. Kiedy zaległy u stóp świątyni z pochylonemi w adoracyi kornej ciałami, wtedy z wnętrza ukazała się olśnionym oczom sama Bogini Wolności. Była nią zdumiewającej urody aktorka Anbry, okryta pajęczą i śnieżystą tuniką, zupełnie nie kryjącą jej kształtów; błękitny płaszcz spływał jej z ramion, frygijska, czerwona czapka zdobiła krucze kędziory. Hebanową włócznię ze złotym grotem trzymała w prawej ręce. Odebrawszy powinne hołdy od dziewic, wśród oklasków i krzyków zgromadzenia, zapaliła na ołtarzu pochodnię prawdy, i zasiadła pod