Strona:Władysław Stanisław Reymont - Rok 1794 - Nil desperandum.djvu/163

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

godniejszym roli dyktatora, skoro Kościuszko opuszcza sprawę i niewiadomo dokąd wyjeżdża.
— Naczelnik z przewodnictwa narodu nie zrezygnował — wyrzekł rozdygotanym od gniewu głosem Pawlikowski — tylko na pewien czas oddalił się z kraju, pozostawiając instrukcye względem dalszych a pośpieszniejszych przygotowań. Wszak zapowiedział w liście powrót na chwilę, kiedy będzie zupełna gotowość wystąpienia.
— Snadż źle dosłyszałem czytanie — bąknął zmieszany Zajączek i, wziąwszy list Kościuszki od Jelskiego, jął go w skupieniu odczytywać.
Ale jego deklaracya nie przeszła bez śladu; skwapliwie pochwycili ją zapaleńcy, odpowiadała bowiem życzeniom natychmiastowego wystąpienia, i postanowili między sobą zażądać od Działyńskiego przyjęcia dyktatury.
Uprzedzony o tem przez Barssa, i aby przerwać wszelkie w tej materyi dyskursy i nieporozumienia, Działyński natychmiast zabrał głos.
— Wiadomo — zaczął cale stanowczym tonem — że dla uchronienia się nieszczęśliwych wypadków rewolucyi francuskiej, zgodziliśmy się, że insurekcya w Polsce powinna być pod dyktaturą jednego człowieka, któryby zyskał zaufanie powszechności. Cały naród wskazał do tego Kościuszkę! I Kościuszko naczelnictwo narodu przyjął! On więc jeden władny rozporządzać nami, jak uważa dla pomyślnego skutku sprawy, a naszą powinnością bezwzględne posłuszeństwo. To jeno uważałem przypomnieć wszystkim na zakończenie zebrania. Instrukcye względem dalszych czynności otrzyma jutro każdy z delegatów.