Strona:Władysław Stanisław Reymont - Krosnowa i świat.djvu/191

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

koniecznie być w teatrze?... bo widzę, że jesteś świeża.
— Koniecznie, muszę być!
— Wszystkie takie głupie — mruknęła stara, krzywiąc się złośliwie.
— Nie wie pani, czy prędko ten pan przyjdzie?
— Zaraz — ale ja pan; poradzę. — Jeśli chcesz się tutaj dostać — trzeba go mieć za sobą.
— Jak to zrobić? żebym wiedziała!
— Pieniądze ma pani?
— Mam trochę, ale...
— Trzeba mu nalać w pysk, to wszystko dobrze pójdzie — zresztą, jak pani chce — ja dobrze radzę... bo go znam.
— Dziękuję pani serdecznie — jestem tu nieznana, nie znam nikogo, obca wszystkiemu. Poradź mi, pani, pomóż, jeśliś taka dobra. Może się potrafię jakoś odwdzięczyć. Mój Boże, żeby się już dostać na scenę!
Stara spojrzała na nią z politowaniem i pociągnęła do garderoby, a potem, wziąw-