kto był z kijem, kto znów groźnie potrząchał widłami, któren cepy dzierżył mocno w garści, inszy kosą migotał, a inszy jeszcze z prostą gałęzią, a jak kobiety, to prosto z pazurami i wrzaskiem, a wszystkie runęli na przerażonych rębaczów.
— Nie rąbać! Wara od boru! Nasz las, nie pozwalamy! — wrzeszczeli razem, że i nikto nie wyrozumiał, czego chcieli, dopiero Boryna przystanął przy struchlałych i ryknął, że na cały las się rozległo:
— Ludzie z Modlicy! ludzie z Rzepek i skąd ta jeszcze jesteśta, słuchajta!
Przycichło ździebko, a on znowu wołał:
— Zabierzta co wasze i idźta z Bogiem, rąbać wzbraniamy, a którenby nie usłuchał, z całym narodem miał będzie sprawę...
Nie opierali się, boć srogie twarze, kije, widły, cepy i tyla narodu rozgniewanego, gotowego do bitki, strachem przejmowało, to zaczęli się zmawiać, skrzykiwać, topory za pas zakładać, piły zbierać i kupić do się z pomrukiem gniewnym, a zwłaszcza Rzepczaki, że to szlachta była i od wieków w kłótniach sąsiedzkich z Lipczakami, to wyklinali na głos, trzaskali toporami, odgrażali się, ale, chcąc nie chcąc, ustępowali przed siłą, a naród zaś krzykał groźnie, następował na nich i wypierał w bór.
Insi zaś rozbiegli się po porębie gasić ogniska i rozwalać poukładane sążnie, a baby, z Kozłową na przedzie, dojrzawszy budy, zbite z desek na kraju poręby, pognały tam, i nuż je rozdzierać a rozwłóczyć po lesie, by i śladu nie zostało.
Strona:Władysław Stanisław Reymont-Chłopi Tom II.djvu/343
Ta strona została uwierzytelniona.
— 343 —
![](http://upload.wikimedia.org/wikipedia/commons/thumb/8/8e/W%C5%82adys%C5%82aw_Stanis%C5%82aw_Reymont-Ch%C5%82opi_Tom_II.djvu/page343-652px-W%C5%82adys%C5%82aw_Stanis%C5%82aw_Reymont-Ch%C5%82opi_Tom_II.djvu.jpg)