Strona:Władysław Stanisław Reymont-Chłopi Tom I.djvu/199

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
— 189 —

— Dobrze robicie, Macieju, dobrze. Jak mój pomerł, żebym była sobie poszukała chłopa, to nie komornicąbym była, nie... Głupia byłam, zawierzyłam dzieciom, na wycug poszłam, gront odpisałam i co?...
— Ja ta nie odpiszę ni zagona! — rzekł twardo.
— Macie wy rozum, że tak mówicie, macie! Po sądach się włóczyłam, to ino te parę złotych, com miała — poszły, a sprawiedliwości nie kupiłam... i na starość na poniewierkę, na wyrobek! Żebyśta ścierwy pode płotem wyzdychały za moje ukrzywdzenie! Poszłam do nich w niedzielę, żeby chocia popatrzeć na chałupę, na ten sad, com go ano sama szczepiła — to synowa wywarła na mnie pysk, że na prześpiegi przychodzę! Mój ty Jezu kochany! ja na prześpiegi, na swój rodzony gront przychodzę! Myślałam, że trupem padnę, tak mnie żałość ścisnęła! Poszłam do Dobrodzieja, żeby ich chociaż zato skarcił z ambony, to mi rzekł, że za te krzywdy Pan Jezus mnie wynadgrodzi!.. Juści, juści... jak kto nic nie ma, dobra mu i Jezusowa łaska, dobra... ale zawdy wolałabym ja pogospodarzyć tu na groncie, w ciepłej izbie pod pierzyną się przespać, tłusto se podjeść i uciechy zażyć...
I jęła z taką gorącością wygadywać na wszystko, że Boryna powstał i poszedł na wieś do wójta, jako że i mroczeć poczynało.
— Rychło idzieta, co?
— W te minuty, zarno Szymon przyjdą.
Jakoż i przyszedł, i poszli już razem do karczmy, aby się napić jaki kieliszek i wziąć araku na poczęstu-