Strona:Władysław St. Reymont - Pisma IX - Nowele.djvu/102

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
— 98 —

— Skąd? gdzie?
— Od Zmarźlaka do dyrektorowej.
— Ha! ha! — Franek się przeprowadza, ha! ha! wybornie! — przeprowadza się!
— Połamani bohaterzy i dotknięci szpicem Kronosa bohaterki! Proszę o głos! Hołota, — cichoże, bo chcę powiedzieć coś arcywesołego.
Uciszono się.
— Oto! powiadam, że nasza Esmeralda vel Simonka bierze sobie tego oto Quasimoda na stajnię — czyli inaczej, mówiąc językiem dla was zrozumiałym, nasze factotum — mówiący słynął z wyszukanych zwrotów i porównań w mowie — przeprowadza się, słyszycie — zaangażowała go przed chwilą do wszystkiego — i przeprowadza się.
Męska połowa towarzystwa wybuchnęła śmiechem, tak im się to komicznem wydało, żeńska zaś żółcią i śliną — tem zjadliwiej, że dyrektorowa oddaliła się.
— Faktora chce mieć pod ręką, obrońcę, parawan, kasjera.
— Kupiłaby sobie lepiej nowy garnitur zębów, bo starym wczoraj o mało się nie udławiła.
— Czy pani chcesz nabyć stary? Będę pośredniczył, może odstąpi po zniżonej cenie, jako dla istotnie potrzebującej — szepnął z galanterją zjadliwą „charakterystyczny“.
— Och! pan jesteś...
— Zachwycającym! — podsuflował cicho.