Strona:Władysław Sebyła - Pieśni szczurołapa.djvu/20

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

A ty słomę białej brody sennie młócisz,
Zaplątany w grzywach komet, w gwiazd zawiei.

Pochylony nad bezdennym kołowrotem
Słońc, księżyców, ziem, i planet, gwiazd i komet,
Dumasz błędnie, kto zatopił pustkę złotem,
Kto kołuje srebrnych spiral — mgieł ogromem.

W malowanem na niebiesko siedzisz niebie,
W szklanej szafce, zasunięty w kąt lamusa,
I z rozpaczy nierozumnej kamieniejesz,
Zapatrzony w marmurową twarz Dzeusa.