Strona:Władysław Mickiewicz - Emigracya Polska 1860—1890.djvu/87

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

udolność i sromotne poddanie się wymaganiom wroga ludzi, którzy szumnie zaręczali, że nie oddadzą Niemcom ani piędzi ziemi ani kamyka fortec. Wielu Polaków podzielało szczere to oburzenie i współczuło w pierwszych chwilach jej istnienia z Komuną, która wyglądała na rodzaj ludowej konfederacyi barskiej, zdecydowanej bronić do upadłego całości Francyi. Gdyby się tak rzeczywiście miało, wolno byłoby Polakom należeć do tak chwalebnej krucyaty.
Przywódzcy komuny nie myśleli o odwecie [1]. Szło im nie o przedłużenie wojny i rozpaczliwą próbę zgniecenia Niemców, ale o skorzystanie z grzechów wyższych warstw społeczeństwa, aby ich wywłaszczyć na korzyść klas roboczych. Było widoczne, że bez poprzedniego pobicia Prusaków olbrzymi przewrót w ustroju socyalnym Francyi uskutecznić się nie może. Komuna zamykała oczy na to, co groziło od otaczających ją zewsząd Niemców; chaotyczne pojęcia ścierały się w jej łonie. Sama nazwa Komuny zdradzała szaloną chęć rozbicia narodu na gminy. Gmina Paryża o sobie wyrokowała, nie wiele troszcząc się o inne gminy i postępowała tak, jak gdyby za pułkami wersalskimi nie stały pułki pruskie, gotowe wejść na scenę.

Nie wypadało więc Polakom mieszać się do tego

  1. Pani George Sand głęboko czuła błąd ten zasadniczy Komuny i pisała 11-go września 1871 r.: »Paris avait jurę de s’ensevelir sous ses ruines. Le peuple democrate allait forcer le peuple bourgeois a tenir parole. II s’emparait des canons, ii allait les tourner contrę les Prussiens; c’etait insense, mais c’etait grand. Le premier acte dc la Commune est d’adherer a la paix et dans tout le cours de sa gestion elle n’a pas une injure, pas une menace contrę l’ennemi.« ( Correspondance de George Sand avec Gustave Flaubert).