Strona:Władysław Mickiewicz - Emigracya Polska 1860—1890.djvu/41

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

rosyjskiemi, nie dbałaby o gniew moskiewskiego rządu a Garibaldi obiecywał wybrać wypróbowanego człowieka na kapitana. Kompania zaś angielska nie zamknęłaby sobie dla lichego jednorazowego zarobku wstępu na przyszłość do portów państwa rosyjskiego, a mając jedynie zysk na widoku musiała uledz pokusie niedotrzymania słowa Polakom. 21-go marca 1863 r. ochotnicy wybrali się specyalnym pociągiem do Southamptonu. Przy wsiadaniu do wagonów liczna publiczność pożegnała ich oklaskami, co już dowodziło, że tajemnica była źle zachowana. Statek wypłynął o trzeciej z rana. Ward Jackson należał do towarzystwa londyńskiego West-Hartlepool steam navigation company. Kapitan nazywał się Robert Watherley. Towarzystwo zobowiązało się kontraktem wobec Demontowicza i Ćwierczakiewicza wylądować na Żmudzi. Oddział składał się z 854 ludzi dobrze uzbrojonych, a w ich liczbie 28 oficerów. 25-go marca wieczorem statek zawinął do portu szwedzkiego Helsingborgu na Sundzie, gdzie miał nań czekać Bakunin. Dowódzcą oddziału był pułkownik Łapiński, typ emigranta o sumieniu zszarganem długą włóczęgą. Łapiński w Helsingborgu otrzymał depeszę, polecającą mu wysłać emisaryuszów do rozpatrzenia stanu rzeczy, zanim się puści w dalszą drogę. Ociąganie się na samym wstępie było bardzo ryzykowne.
Według danej mu instrukcyi, Władysław Mickiewicz popłynął wprost do Stockholmu. Pierwsza osoba, która się zjawiła u niego był Bakunin. Wyciągnął z kieszeni rozkaz rządu narodowego, polecający Mickiewiczowi we wszystkiem działać z nim wspólnie. Tegoż samego dnia Demontowicz przyleciał z nowiną, że w Malmö kapitan angielski ulotnił się z papierami