Strona:Władysław Euzebiusz Kosiński - Sprawa polska z roku 1846.pdf/20

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

razu mówili ci ojcowie Ojczyzny: »póki my żyjemy, jeszcze Polska nie zginęła, lecz po nas finis Poloniae!« — Nie należałem do tego grona; skoro jego tendencyą i sposób działania poznałem, byłem mu przeciwny, lecz niech czytelnik nie myśli, że dla tego stronniczy sąd wydaję. Opowiadam li tylko fakt, — słowa bowiem téj treści sam słyszałem, — i nie opowiadam tego, aby szydzić z owych ludzi, których charakter owszem wysoko cenię, lecz na to tylko, żeby dać obraz czasu owego. Przypomnijcie sobie Polacy, że sześć lat wstecz, tak była Polska, a mianowicie Księstwo obumarłe, że ludzie rozsądni, nie z płochéj zarozumiałości, lecz z przekonania, tak mało nadziei dla Polski mieli, iż na sobie i kilkunastu przyjaciołach byt Polski opierali! — A dziś — mimo tylu nowych klęsk, któreśmy od tego czasu doznali — a raczéj właśnie przez te same klęski, — wzrosł duch Narodu do téj potęgi, iż chyba pojedyńczego wyrodka znajdziesz, któryby nie wierzył w odrodzenie przyszłe świętéj Ojczyzny naszéj. Było trzeba klęsk, było trzeba poruszenia mass i gwałtownego wstrząśnięcia, jakie sprawiła krakowska rewolucya 46. roku i europejska 48. roku, by takie cudowne przeobrażenie uskutecznić się mogło. Rewolucya 46. roku i spisek ją poprzedzający, były zatém potrzebne i konieczne; nie były płochém przedsięwzięciem »szalonych demagogów;« co późniéj obszerniéj dowiodę; tu tylko w stósownem miejscu mimochodem zwracam na to uwagę.