Strona:Władysław Dyniewicz - Wspomnienia z mojej młodości.pdf/20

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

kozaki, kurki, zielonki, gąbki a wreszcie w jesieni, rydze i podpinki. Co za uciecha była dla młodzieży wypadnąć do boru nazbierać pęki pachnącej konwalii. Przy tym zbiorze i tej uciesze dzień zdawał się być za krótki, a przy tem i głodu nikt cierpieć nie potrzebował. Wszędzie pełno było poziomek, czarnych jagód, malin, jeżynów, później czerwonych borówek, i żurawin (cranberries), a do tego jeszcze niezliczona moc laskowych orzechów.
Jak na one czasy, służbę dworską opłacano nie wielką