Strona:Władysław Łoziński - Skarb Watażki.djvu/247

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
— 243 —

królewskiej osoby także mu nie ustępował....
Parlamentarze konfederaccy źle się wybrali. Komendant nie uważał Konfederacyi za stronę wojującą, ale po prostu za rokoszan przeciw państwu, za zuchwałych buntowników przeciw monarsze. Wydał rozkaz, aby parlamentarzy na strzał nawet nie dopuścić, a gdyby pod wały podjechać chcieli, dać ognia do nich natychmiast....
Rozkazy te wykonano, a dwukrotnie wysyłani do miasta parlamentarze padali od kul lub uciekali niewysłuchani nawet do obozu. Nie pozostawało tedy Konfederatom nic innego, jak próbować drugiego planu, uderzyć natarczywie na twierdzę i opanować ją jednym zamachem.
Zaraz z pierwszą ciemnością nocną po nieudaniu się rokowań, uderzyli Konfederaci na lwowskie fortyfikacye.
Była to trwożna noc dla mieszkańców Lwowa....
Konfederaci uderzyli z szlachecką werwą i z zapamiętałą walecznością na dwa punkta równocześnie, na klasztor Karmelitów i na fortyfikacye Bernar-