Strona:Władysław Łoziński - Skarb Watażki.djvu/174

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
— 170 —

pewien, że Szachin, czekając spełnienia zawartej ugody, nie wywiezie nieznajomej dziewczyny z Brodów, nie zniknie bez śladu razem ze swoją nieszczęśliwą ofiarą....
Młody rotmistrz postanowił postarać się koniecznie o jaki taki przynajmniej zapas pieniędzy, bez których nie można było myśleć o rozpoczęciu wyprawy, uzyskać urlop dłuższy od komendanta, wybrać ze swojej chorągwi kilku najdzielniejszych i najsprytniejszych żołnierzy, zabrać ich z sobą i udać się do Brodów, aby tam śledzić Szachina i upatrzyć sposób wydarcia mu jego ofiary.
Najważniejsza była kwestya pieniężna. Wyprawa podobna, jeżeli się miała udać, wymagała bardzo obfitych środków, a wiemy już, że Fogelwander znajdował się w rozpaczliwem położeniu. Kredyt jego dawno już został wyczerpany, kosztowności wszystkich pozbył się w najrozmaitszych ciężkich chwilach, zgoła nie posiadał nic prócz swego oficerskiego patentu.
Patent oficerski autoramentu cudzoziemskiego, był w dawnej Polsce, jak