Strona:Władysław Łoziński - Skarb Watażki.djvu/16

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
— 12 —

ła i nie widziała zwiastunów katastrofy...
Szalona burza namiętności prywatnych i publicznych ogłuszyła wszystkich, bezprzykładna lekkomyślność i swawola zasłoniła spojrzenie w przyszłość....
Czas to był rozpaczliwego zamętu, czas bezprzykładnego niemal obłędu, którego dzisiejszy badacz ani ogarnąć, ani zrozumieć nie zdoła. Społeczeństwo całe zdawało się padać ofiarą rozkładu. Wszystkie podstawy bytu usuwały się z pod stóp jego, wszelkie warunki porządku i ładu znikały z publicznego życia.
Swawola rozpasała wszystkie warstwy ludności, i całemu obliczu społecznemu owych czasów wycisnęła piętno konwulsyi czy obłąkania.... Zdrowe żywioły, w których tkwił zaród życia, za nadto były osłabione, aby pokonać chorobę całego organizmu. Władzy nie było niemal żadnej, cnoty obywatelskiej zbyt mało by ją zastąpić mogła.
Wojny dopełniły opłakanego zamętu, a jakby na ostateczny domiar grozy i nieszczęścia, najokropniejszy, najpotworniejszy bunt rozpasanej czerni rzu-