czym nieładzie spływające włosy, które wysunęły się z pod złotego wschodniego naczółka w kształcie dyademu, ocieniały twarzyczkę o rysach dziwnie czystych i szlachetnych, pełnych niewysłowionego czaru i słodkiego wyrazu.
Twarz cała rysowała się najpiekniejszą linią owalu, usta pełne uroku i najszlachetniejszego wyrazu, zdawały się pochodzić z pod dłóta najprześcignionego starożytnego mistrza, nosek o kształcie klasycznym pospołu z wdzięcznie sklepionem czołem nadawał całemu obliczu coś wyniosłego i dumnego... Nie była to zwykła nadobność, powabna, ale zwyczajna; była to piękność o idealnej harmonii i dumnej, niepospolitej gracyi...
Ale na twarzy jej tak promiennej samym urokiem rysów i wyrazu brakło życia — oczy bowiem nieznajomej dziewczyny były snem przymknięte...
Fogelwander zdumiony tem rzadkiem zjawiskiem doskonałej niewieściej piękności, omal nie wydał z siebie mimowolnie okrzyku zdziwienia. — Spostrzegłszy jednak, że nieznajoma pogrążona
Strona:Władysław Łoziński - Skarb Watażki.djvu/129
Ta strona została przepisana.
— 125 —
![](http://upload.wikimedia.org/wikipedia/commons/thumb/2/29/W%C5%82adys%C5%82aw_%C5%81ozi%C5%84ski_-_Skarb_Wata%C5%BCki.djvu/page129-1024px-W%C5%82adys%C5%82aw_%C5%81ozi%C5%84ski_-_Skarb_Wata%C5%BCki.djvu.jpg)