Strona:Władysław Łoziński - Dwunasty gość.pdf/117

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
95

jeden mały Polaczek, co z wielką szablą chodzi, i z wszystkimi panami oficerami za pan brat żyje; nazywa się on Borawka. Czy pan zna tego Borawkę?
— Znam go od dzisiaj — odpowiedziałem.
— Owoż panie Narwoj, bądź Waćpan przestrzeżony. Jak pan tego człowieka obaczysz, to na sto kroków wołaj jak na forpoczcie Haltwerda! a potem pal mu w łeb jak psu bez pardonu, bo to jest łotr i ostatnia kanalja!
— Skądże go ty znasz, Scherwein? — zapytałem.
— Ja go nie znam, ale wiem, że Schwedicke, jak tylko do Radomia przyjechał, zaraz do niego poszedł i coś z nim długo knował. Zwąchali się oni, jak dwa psy — patrzże tedy panie Narwoj, aby to nie na ciebie było polowanie! A teraz Herr Oberleitnant, niech cię Pan Bóg ma w swej opiece. Scherwein zrobił co mógł, Scherwein zdradził swego obersztera, Scherwein z dezerterem się porozumiał; to wszystko prawda, ale miej się ty na baczności, bo Scherwein, jak mu każą rzucić się na ciebie, usta skneblować i okuć, z pewnością spełni komendę. Bywaj tedy zdrów, panie oberlejtnant; a najlepiejby to było i dla mnie i dla ciebie, abyśmy się już nigdy nie zobaczyli, gehorsamst zu melden!
I wyprostowawszy się znowu po regule, Scherwein oddał mi pokłon wojskowy, zrobił zwrot w tył i wymaszerował za drzwi, zostawując mnie w zadumaniu i konfuzji.
Krótko tylko deliberowałem nad tem, co mi