Strona:Voltaire - Refleksye.djvu/11

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

(Poeta, historyk, filozof, wyogromnił ludzkiego ducha, uczył go wolności, bronił Calasów, Sirvenów, de la Barre’a i Montbailly’ego, zwalczał ateuszów, fanatyków, głosił tolerancyę, bojował za prawa człowieka przeciw niewoli feodalizmu).

Czytając Voltaire’a dbać często wypada o restytucyę prawdy, zagubionej między wierszami, — należną wszystkim pisarzom, dającym przerzut za polityczno-społeczną treść swej epoki.
Mimo całą świetność wyzwoleńczej literatury stulecia, towarzyskie cnoty ogłady, swobody, wykwintu, tolerancyi, wolność słowa, — nie mając jeszcze odpowiednika w instytucyach, prawach, kulturze zwyczajowej, mogła być wonczas każdej chwili zaprzeczona.
Płonęły jeszcze na placu Grève księgi bogobórcze, kijem przez zbiry obijano autorów, dla lada fantazyi dworaka Cuda, wędrowali poeci do Bastylii lub nawet za granice pięknej Francyi[1], a jednocześnie z sprawą Calasa, chwaląc odwołanie Edyktu Nanetejskiego, w przededniu zniesienia ich kongregacyi, żądali jezuici wytępienia wszystkich protestantów...

Naczelną zasadą życia na przełomie słowa i czynu była nieodpowiedzialność, dowolność, nihilizm społeczny i polityczny.

  1. Wszystko to na własnej skórze i duchu doświadczył sam Franciszek Marya Arouet — p. de Voltaire.