Strona:Vicente Blasco Ibáñez - Meksyk.djvu/69

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

na scenie życiowej zbyt późno, aby zostać mecenasem tego rodzaju sztuki — będziesz się musiał zadowolnić popieraniem malarzy. Po twojej śmierci przez lat trzydzieści do czterdziestu ludzie będą wydawali o tobie sądy biegunowo sprzeczne; imię twoje bowiem, jak imię aktora, przetrwa tylko tak długo, dopóki żyć będą ludzie, którzy cię pamiętali. Jedni więc orzekną: „służył gorliwie sprawie postępu”, przypominając okręty kupieckie, które spuściłeś na morze i koleje któremi przerżnąłeś pustynie. „To był potwór” powiedzą inni, przypominając ilu robotników na każdy zbudowany kilometr drogi zaludniło cmentarze. „Aby zarobić swoje miljony zgubił więcej ludzi, aniżeli zdobywca“. I ci tamci będą mieli słuszność. Jedni i drudzy powiedzą prawdę: gdyż najzabawniejszem w życiu jest to, iż ludzie mówią zawsze o prawdzie niezbitej, absolutnej i niewątpliwej, jakgdyby ta wymarzona prawda nie była pojęciem skomplikowanem, w którem się mieści tyle prawd niezbitych, ile istnieje sprzecznych interesów. Nie zapominaj nigdy o tej zasadzie i idź swoją drogą.
Gdy wystąpił z kolei czwarty syn Ewy, Pan, widząc malca wysokości zaledwie półłokciowej, wybuchnął śmiechem. Ponieważ zaś jest wszechwiedzącym, nie było dla niego tajemnicą, iż jest to ulubieniec swojej mamy.
O swojej predylekcji do tego chłopca Ewa wątpiła niekiedy tylko, patrząc na starszego syna mającego odstające uszy i kij w ręku. Kobiety bo mają zawsze pociąg do wojskowych. Ale skoro tylko malec usta otworzył, Ewa, zupełnie podbita, uznawała jego znaczną wyższość nad tamtym.
Mina tego malca bawiła Pana. Miał plecy szerokie, ogromną głowę, szerokie czoło, spojrzenie dumne, usta zarazem pogardliwe i pochlebne — co razem czyniło go podobnym zarówno do komedjanta jak do króla. Stał przed Stwórcą, śmiało patrząc mu w