Strona:Vicente Blasco Ibáñez - Mare nostrum.djvu/16

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

klijentow we wdzięcznym podarku. Na ścianach nie było już ani kawałka wolnego miejsca mą obrazy, w salonach nie wiedziano już, gdzie coś jeszcze można było postawie. To też każdy nowy nabytek wędrował nieuchronnie na strych w oczekiwaniu, aż gdzieś jakieś miejsce znajdzie się dlań ostatecznie. Don Esteban obiecywał sobie, wycofawszy się z interesów, za lat kilka, wystawić zamek średniowieczny — o ile można najśredniowieczniejszy — nad brzegiem Mariny, w pobliżu wsi, gdzie ujrzał światło dzienne; tam to każdy z owych nabytków znaleźć miał odpowiednie miejsce.
Meble, jakie notarjusz ustawiał w pokojach na pierwszem piętrze, wędrowały tajemniczo na strych, Rzekłoby się, iż wyrastały im nogi. W rzeczywistości zaś dońa Cristina i jej służące, życie całe trawiące w walkach nieustannych z kurzem i pajęczynami w owem domostwie, co się zwolna z dniom każdym waliło w gruz, żywiły okrutną nienawiść do wszystkich tych starych rupieci.
Na górze już dzieciaki nie potrzebowały wydzierać sobie szat ani się bić o możność przebierania. Dość było sięgnąć do któregoklwiek z kufrów, których drzewo trzeszczało głucho a żelazne wrzociądze, cyzelowane jak koronki, samo opadały z zawias. Widać też było mnóstwo dzieci, jak, udrapowawszy się w mantyle z karmazynowego jedwabiu, potrząsały długiemi rapierami lub odświętnomi szpadami o rękojeściach z perłowej masy, gdy inne znów zarzucały na ramiona brokatowe kapy z łóżek, spódnice chłopek w wielkie złociste kwiaty lub wertugadyny[1] z lamy, szeleszczącej jak mięty papier.

A gdy znużyło je już hałaśliwe szczękanie szpadami i nagłe nadanie na ziemię tych, co udawać mieli zabitych, wówczas prowodyrzy zabaw,

  1. Listewka wywatowana, jaka kobiety średniowiecza nosiły poniżej stanika sukni.