Strona:Vicente Blasco Ibáñez - Kwiat majowy.djvu/262

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Skierował się pewnym krokiem z założonemi za pas rękami ku wyjściu. Rosario jednak gwałtownym ruchem zagrodziła mu drogę, jakgdyby w tej chwili wezbrało w jej sercu szalone uczucie dla Toneta. Na twarzy jej malowało się przerażenie, życiu bowiem jej męża mogło grozić niebezpieczeństwo.
Zachęcała teraz Proboszcza by się uspokoił i czekał. Kto wie? A może to rzeczywiście nieprawda, może to jej przywidzenia, plotki ludzkie? Tonet przecież był jego bratem.
Proboszcz jednak uśmiechnął się boleśnie. Teraz już może nic więcej nie mówić. To co powiedziała wystarczy. Serce mu mówi, że tak jest rzeczywiście. Nawet sama trwoga Rosario utwierdza go w tem przekonaniu. Obawiała się o Toneta? A więc go kocha? On również kocha mimo wszystko Dolores i niech się niewiadomo co stanie, nie potrafi chyba już nigdy o niej zapomnieć. Lecz trudno! Rosario oraz wszyscy mieszkańcy Cabanal zobaczą teraz do czego jest zdolny głupi baran.
— Ależ, Pascualo, — błagała Rosario, czepiając się jego rąk, — zaczekaj... Nie teraz... innym razem!
O! wiedział dobrze co to znaczy! Rosario nie wątpiła, że mąż jej znajduje się w danej chwili u boku Dolores. Może być jednak spokojna. Dzi-