Strona:Vicente Blasco Ibáñez - Kwiat majowy.djvu/205

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

strażnicy z karabinami na ramieniu, starzy właściciele barek, nieobuci marynarze z innych barek, w żółtych flanelowych ubraniach, wyglądających jak kostjum pajaca, wreszcie chłopcy z zatkniętemi pretensjonalnie za pas nie wiele mniejszemi od nich nożami.
Na pokładzie Kwiatu majowego rozlegało się ożywone tupotanie niby po podłodze sali balowej. Atmosfera traktjerni panowała dokoła masztu. Dolores zachęcona wesołością osób znajdujących się na górze, również i sama postanowiła tam wejść. Wspinając się zaś ze stopnia na stopień strofowała przysiadających na piasku chłopców, pragnących obejrzeć czerwone pończochy dumnej kobiety, wyrzucając im nieprzyzwoite zachowanie się.
Żona Proboszcza tryumfowała w duchu znalazłszy się na górze wśród tylu mężczyzn, pożerających ją oczami, pełnemi podziwu dla jej urody. Stawiała mocno kroki na własnych deskach i wiele kobiet spoglądało na nią z dołu z zazdrością. Rosario była wściekła.
Pascualo nie odstępował swej matki. W tak uroczystym dla niego od tak dawna oczekiwanym dniu doznawał potrzeby wylania synowskiego uczucia tak dalece, że nawet nie zwracał uwagi na żonę ani na Pascualeta, który zajadał się cukierkami. Widział przed sobą jedynie matkę,