Strona:Vicente Blasco Ibáñez - Kwiat majowy.djvu/166

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

I poczciwy rybak śmiejąc się z własnej przebiegłości, podziwiał jednocześnie w duchu doświadczenie wuja, który mu dał tak dobrą radę.
Podczas gdy właściciel barki oczekiwał przybycia ładunku, spoglądając co chwila na światełko migające w jednym z najciemniejszych punktów wybrzeża, Tonet oraz inni towarzysze załogi usiedli na przodzie barki ze spuszczonemi nogami, aby się zachwycać zazdrośnie widokiem wspaniale oświetlonego miasta.
Mąż Rosario przypominając sobie chwile spędzone tu niegdyś, opowiadał swym towarzyszom zdumionym o wesołych wędrówkach po ulicach Algieru. Wskazywał im lokale o rzęsiście oświetlonych oknach, z których dochodziła muzyka hałaśliwa i wrzawa rojnego gniazda osiego. Ha! Jak tu się człowiek bawił! Kot słuchał tego wszystkiego z otwartemi szeroko ustami i lśniącemi z niezdrowej ciekawości oczami i zdawało mu się, że widzi zupełnie prawie nagie tancerki w olbrzymim kapeluszu tiulowym na głowie, skrzeczące na estradzie i demonstrujące taniec bioder i brzucha.
Ta prosta ulica na samym brzegu o długim szeregu arkad z jasnemi lampami, czyniąca wrażenie ciągnącej się bez końca nawy kościelnej, nosi nazwę bulwaru Republiki. Znajdują się tam wielkie kawiarnie, do których przychodzą ofice-