Strona:Vicente Blasco Ibáñez - Katedra cz. 2.djvu/75

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

pompadour w kaftanikach z brokateli, w bucikach o czerwonych obcasach, koronkowych żabotach, skrzydłach z mosiądzu, przyczepionych do pleców, i w czapeczkach z piórami na białych perukach. — Dla uczczenia święta, kościół prymasowski wyjmował wszystkie tradycyjne kostyumy. Liberya galowa, którą przybrała służba kościelna była z XVIII wieku. Dwaj ludzie, którzy prowadzili wóz, mieli upudrowane i ufryzowane włosy, czarne spodnie i czarne fraki. Zakrystyanie i stróże kościelni mieli duże sztywne białe kołnierze (golillas) i peruki; brokatela i aksamit okrywały ciała tych wszystkich biedaków. Nawet akolici olśniewali blaskiem złotych dalmatyk.
Główny ołtarz był ubrany, wprost bezcennymi dywanami i Tanto monta[1] sławnemi suknami Królów Katolickich, pełnemi emblematów i herbów. Podarował je Katedrze kardynał Cisneros. Biskup wikaryusz, odprawiający mszę i dyakoni, którzy mu assystowali, ociekali potem pod starożytnymi ornatami i kapami o wspaniałym wypukłym hafcie. Były one tak ciężkie i niewygodne, jak zbroje żelazne.
Zbliżała się godzina procesyi. Katedra zaczynała się ożywiać. Drzwi zakrystyi zamykały się i otwierały z głuchym hałasem, służba kościelna przechodziła z miejsca na miejsce.

Po skończonej mszy, organ zaczął ryczeć jakiegoś ogłuszającego marsza, coś w rodzaju tańca

  1. Tanto monta — tyleż warte. Dywany mają herby królów Katolickich z następującą dewizą: Tanto monta, monta tanto Izabel como Fernando.