Strona:Vicente Blasco Ibáñez - Katedra cz. 1.djvu/133

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

organy, instrument gruby, barbarzyński, poruszany za pomocą uderzeń pięści i powietrza, zamkniętego we wzdętych skórzanych workach.
— Guido Arezzo ustalił skalę muzyczną, biorąc za podstawę zbiór św. Grzegorza — to wystarczyło by przypisano temu benedyktynowi wynalezienie pięciolinii. Posługiwał się on jeszcze literami, jako nutami; rozmieścił je tylko w dwóch rzędach a dla odróżnienia rysował je w trzech kolorach. Trudności istniały w dalszym ciągu. Potrzeba było dziesięciu lat, by nauczono się jako tako muzyki, w dodatku śpiewacy różnych miast nie byli w stanie jednakowo dobrze nut odczytywać.
— Świętego Bernarda sztywnego i surowego, jak jego epoka, raził ten śpiew, jako za mało poważny. Człowiek ten był odszczepieńcem sztuki. Chciał żeby kościoły były nagie bez wszelkich ozdób architektonicznych, a co do muzyki — najpowolniejsza wydała mu się najlepszą. Był on ojcem pełnego śpiewu (cantus-plenus).
— Lecz już chrześcianie XIII wieku uważali sam śpiew za zbyt nudny. W tych czasach katedry były miejscami rozrywek, teatrem, środowiskiem działalności społecznej; chodzono tam trochę po to, by się modlić, ale głównie po to, by się rozerwać, żeby zapomnieć o wojnach, gwałtach i okropieństwach świata zewnętrznego. Muzyka popularna weszła tam znowu, tam zaintonowano modne naówczas śpiewki — prawie zawsze śpiewki birbanckie. Naród cały brał udział w koncertach tego rodzaju, a ponieważ każdy śpiewał podług swojego głosu i sposobem, jaki mu najwięcej przypadał do gustu — koncerty te dały, jako wynik, pierwszą próbę śpiewu