Strona:Vicente Blasco Ibáñez - Katedra cz. 1.djvu/102

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

deszcz darowizn z folwarków, miast i wsi: Illescas z większą częścią Esquiviasu i z magazynem Talovera. Następnie wojowniczy prałat Don Rodrigo odbiera Maurom olbrzymie przestrzenie i katedra zdobywa księstwo i gubernatorstwo Cazorla z całą ludnością Baza, Niebla i Alcavaz.
— Zostawmy królów. Mógłbym także powiedzieć wiele o wielkich panach, darzących nas swymi względami. Don Lope de Haro, pan Biskanii, ne zadawalając się budowaniem katedry od drzwi notaryuszów aż do chóru, darowuje kościołowi dobra Alcubilete z młynami i zarybionymi stawami, oraz robi zapis, od którego odsetki służą na palenie na chórze po nabożeństwie nieszpornem świecy, zwanej „drogocenną“, stawianej na wielkim pulpicie, na orle z bronzu. Don Alfonso Tello de Meneses ofiarowuje cztery zamki nad brzegami Guadianny; a za ich przykładem inni panowie dają dziesięciny, pobór myta drogowego i nieskończoną ilość innych bogactw.
— Ach tak, Gabryelu, byliśmy potężni! Powierzchnia dyecezyi zajmowała więcej miejsca, niż niejedna prowincya; katedra posiadała majątki na lądzie, na morzu i w powietrzu, nasze dobra ciągnęły się od jednego do drugiego końca państwa, i nie było okolicy, w której by choć cośkolwiek nie należało do nas. Wszyscy okładali się podatkami na chwałę Boga, ku zadowoleniu i dobrobytowi jego sług. Wszystko płaciło dług kościołowi: chleb, pieczony w piecach; ryba, łowiona w sieci; zboże, mielone w młynie; pieniądz, wychodzący z mennicy; podróżny, udający się w drogę. Włościanie, nie płacący podatku, służyli wiernie królowi; by zbawić swoje